wtorek, 19 marca 2013

Bracia




Guciu zdrowiej! Jesteś nam potrzebny i już! Wojtuś też był troszkę chory kilka dni temu i wywędrował do łóżka Mercedes na króciutkie wakacje. Coś tam gmerał w telefonie i udawał bardzo udatnie, że go nie ma. Z Gutkiem sprawa poważniejsza, bo wylądował w szpitalu, ale mam nadzieję, że zaraz do nas wróci, bo przecież wiek nastoletni zobowiązuje do częstego bywania na Smolnej.

Kwintesencja sztuki?

Byłem ostatnio na wernisażu, który udał się znakomicie. Goście wypili siedem butelek wina, pogadali i poszli. Charakterystyczne było to, że całe wydarzenie obyło się bez fizycznej obecności artysty i jego dzieł. Kontakt z artystą był przez fb i czasami ktoś zadawał mu jakieś niemądre pytanie, a w odpowiedzi otrzymywał podobną odpowiedź, lub jakiś obsceniczny obrazek albo film. Potwierdziło to moją dawną obserwację, że wernisaże są głównie po to, aby ludzie mogli się z sobą spotkać i pogadać. Rzadko kiedy ktokolwiek ogląda dzieła, a jeżeli już to bardziej z poczucia przyzwoitości, niż z potrzeby ducha. Oczywiście, nie chciałbym rozwijać dalej koncepcji tego rodzaju wydarzeń, ale był kiedyś koncert chyba fortepianowy, gdzie artysta zagrał ciszę, czyli nie dotknął ani razu klawiszy.
Wszystko przed nami!

sobota, 9 marca 2013

Dyskretny urok przemijania.








Stały na stole w wazoniku kilka dni i były piękne, a może tylko bardzo ładne. I właściwie
powinny teraz zacząć mówić zdjęcia, bo nagle zobaczyłem je inaczej, a może działo się
to od momentu jak zaczęły więdnąć, a ja nieświadomie to akceptowałem niewyrzucając
ich do śmieci. I chyba przestanę im robić zdjęcia, bo za troszkę wyschną, lub zgniją i je
wyrzucę i wtedy już na pewno nie będą interesujące.
To powyżej bardzo mi się przekłada na życie, bo nie próbuję mieszkać w nowym domu,
jeżdżę starym autem, z aktualną modą mam kłopot i najbardziej lubię fotografować ludzi
nie bardzo młodych. Z drugiej strony przecież przyjaźnię się głównie z młodymi ludźmi
i próba gry w brydża z uniwersytetem trzeciego wieku zupełnie mi się nie udała, więc
konsekwentny nie jestem i dalej tego tematu drążyć nie będę.

sobota, 2 marca 2013

Jeszcze nie retrospektywnie w Retrospektywie.











Po koncertach, jakoś tak we wtorek wylądowaliśmy w Retrospektywie i tam się działo jeszcze muzycznie. Gra Stefana zmobilizowała Aleksandra (nasz nowy muzyczny kolega) do przyniesienia akordeonu i saksofonu i było pięknie, chociaż paluszki mercedesowe się troszkę plątały, ale tylko czasami.