poniedziałek, 26 września 2011

A społeczeństwo na to wszystko....

Gdzieś na Opolszczyźnie.
Obejrzałem partyjne ogłoszenia wyborcze i się załamałem. Opozycja i PSL obiecują na potęgę, że hej. Właściwie, jakby doszli do wladzy i spełnili to wszystko co obiecują, to czeka nas jedna, wielka szczęśliwość. I z tym nie mam kłopotu, bo oni obiecują, my im nie wierzymy i jest cacy. Jednak spot naszej miłościwie panującej PO mnie zdumiał. Oni mówią, że nie mają żadnego pomysłu i to jest cudowne. Mówią prawdę. My nie mamy żadnego pomysłu, my jesteśmy świetni w wyrywaniu kasy, a pomysły macie mieć wy i jak będziecie sprytni i będziecie mieli fajne koncepcje, to my wam kasiorę załatwimy.

sobota, 24 września 2011

Tam, gdzie widać niebo

Józef czewłoka z Brońca

Henryk Wieczorek

Józef Mastalerz z Kościeliskiej

Hubert Mann i Rafał Grzesik z Jastrzygowic

Grzegorz i Joachim Wieczorkowie z Bodzanowic





Jak miejsce, gdzie mieszkamy wpływa na nas? Miasto, a zwłaszcza takie duże jak Warszawa, jest bardzo ogarniające, a na wsi widać niebieskość i zieloność, mamy miejsce na oddech. Wydaje mi się, że to widać na zdjęciach ludzi, których wzrok nie zatrzymuje się na następnym budynku ze szkła i stali. Zawsze będąc na wsi, przeżywam chwile uniesienia, bo znowu widzę niebo.
Ciągle jestem w ostatnim dniu naszej rowerowej wyprawy, gdzieś pomiędzy Olesnem, a Rudnikami. Przejechaliśmy tego dnia 72 km i zdjęć masa i wrażeń również.

piątek, 23 września 2011

Po sąsiedzku w Borkach Małych.

Józef Lesik

Alfred Lukosik
Ostatni dzień naszej rowerowej odyseji zaczął się w Borkach Małych. Nazwa sugerowała, że do Borków Wielkich dojedziemy za chwilę, ale to był chyba żart nazewnika, bo miałem wrażenie, że wieś się ngdy nie skończy. Borki Małe ciągną się nad podziw i w tej pięknej okolicy mieszkają piękni ludzie. Z jednej strony ulicy mieszka Lesik Józef, a po drugiej Lukosik Alfred. Panowie mają po 79 lat i chodzili do jednej klasy i jeden czuje się trochę lepiej niż drugi, ale takie życie..

środa, 21 września 2011

Wkurza mnie.... odc. 2

Jesteśmy tacy mądrzy, nowocześni, a na bezmyślność lekarstwa nie ma, pewnie dlatego, że nie boli. Samochód przerżnięty na pół reklamuje najlepsze i najtańsze części samochodowe we wszechświecie (to cytat) i robi to samotnie na pięknej łące pod lasem. W Nowych Karmonkach stoi domiszcze, przez okolicznych zwane pałacem. Pasuje ten nieszczęsny gargamel do okolicznych domów jak przysłowiowa pięść... Panie z Bodzanowic mówiły, że nikt nie chce tego nieszczęścia kupić, czyli jest nadzieja, że się rozsypie za 200 lat. Jestem wrogiem biurokracji, ale krajobraz to dobro, które trzeba chronić, a u nas wolnoć Tomku....








Dla równowagi stetycznej i żeby się uspokoić dorzucam kilka obrazków, które wczoraj wpływały na mnie kojąco.

Siekierki lepsze niż kosy,,,

Ile ma pani lat?
77
Dwie siekierki?
Ni, dwie kosy.....    ale może siekierki lepsze, bo kosy trzeba przeżyć.

O ostatnim dniu naszej rajzy rowerowej będę jeszcze pisał, ale o tej rozmowie z uśmiechniętą Marią Lesikową z Borków Małych musiałem napisać już.

wtorek, 20 września 2011

Wkurza mnie....

Lubię Warszawę, kocham ją i wkurza mnie, że wrócę i zobaczę to, jak ona jest beznadziejnie zapaskudzona, przez reklamy, śmieci walające się po chodnikach i ludzki smutek w wielu twarzach. Wczoraj wjechaliśmy na Ziemię Oleską i to jest kraina szczęśliwości. Ludzie się uśmiechają i na pytanie: jak jest? odpowiadają: dobrze. Oczywiście, tutaj na pewno jest wiele problemów, ale jest fajnie jak widzę uśmiechnięte twarze. Oni jeszcze mają takie pragnienie, żeby im nie przeszkadzać - prowadzimy rowerową kampanię i rozmowa jednak schodzi na politykę.
Pani Ano, ile ma pani lat?
77
Dwie siekierki?
Ja. (i masa uśmiechów)
Las wolnych ludzi w Kadłubie Wolnym

Anna Krawczyk z Wachowa.


Między Borkami Małymi, a Olesnem

Między Olesnem, a Borkami Małymi.
 

poniedziałek, 19 września 2011

Zatroskane


Pani Paulina Wielosz z Dobrodzienia (tylko 85 lat:) jest, jak wiele innych matek i babć zatroskana. Jeździ na rowerze i się uśmiecha, bo jak człowiek się rusza i śmieje, to żyje, ale dzieci i wnuki są za granicą i choć chciałyby wrócić, to przecież żyć z czegoś trzeba, a tu nie ma żadnych możliwości.

niedziela, 18 września 2011

W lepieniu plakatów jestem najlepszy

Dzisiaj z samego rana, wylepiłem plakatami wyborczymi taką tablicę, że hej. Wszyscy spali, a ja w robocie :).

Nieświadomość czasami jest lepsza

Gdybym wczoraj rano wiedział, że przejedziemy ponad 70 km, a dokladnie 72, to bym chyba zrezygnował, a tak w nieświadomości wielkiej się udało. Pan Kotyś, pokazując Kolonowskie pewnie z 10 dołożył i tak się naskładało.
Rajmund Ziaja, ojciec Beaty, dziadek Reni i Łukasza z Gąsiorowskiego

Jan Harmanowicz z Piotrówki


Paweł Kołodziej z Baruta

Mariola, Norbert i bratanek Kubuś z Żędowic

Huta Zawadzkie

Przecież jesteśmy młode chłopaki.

Dziewczyna na moście w Kolonowskiem, portret potrójny



Sąsiadka z Dobrodzienia
Wczorajszy dzień to Śląski Katyń. Rujnują mnie takie przeżycia i jeszcze opowieść o człowieku, którego zaszczuto, bo walczył o to miejsce. To frazes, że ludzie ludziom, ale musimy tam chodzić i mówić i płakać i mieć nadzieję, że się nie powtórzy. I spotkałem w Barucie Pana Pawła Kołodzieja, który miał wtedy kilka lat i powinienem do niego wrócić, żeby o tym pogadać.

sobota, 17 września 2011

Cierpienia młodego (ciągle:) fotografa















Aparat po prostu ma robić zdjęcia, a mój odmawia współpracy. Przyjeżdżamy do Otmic, młyn zaczęli Rallowie budować w 21szym (silnik zrobiony za Adolfa), a ja muszę robić Olkiem. Dobrze, że go mam (Jacku, dziękuję), ale pełna klatka i totalna manualność to jest to co potrzebuję. Tomek Jastrun odjechał do Warszawy, ale do popołudnia jeździł z nam Staszek Jałowiecki i Opolszczyzna zna i lubi swojego marszałka. Ludzie i widoki na naszej drodze są piękne. Jestem permanentnie pełen zachwytu nawet jak widzę fajansowe krasnale i stare podupadłe domy, ale jak widzę nowobogacki dom w stylu gargamelowym, to chcę zabić. A nocne rozmowy są naprawdę trudne.