środa, 23 listopada 2011

Lubię pałac.

Podobno napis, że Pałac Kultury i Nauki jest imienia Stalina, został tylko zakryty, a nie zlikwidowany. Lubię pałac, fotografuję go i tyle:), a tu się zrobiły takie socrealistyczne ramy dla warszawskiego Manhattanu.

Wkurzony i upokorzony.

Przeczytałem skrót expose naszego słońca Peru (pierwsze skojarzenie z Peru mojej przyjaciółki) i po prostu od kilku dni strasznie jestem wkurzony. Miłościwie nam panujący zapowiedział po miesiącu myślenia (cztery lata rządził i potrzebował jeszcze jednego miesiąca), że jedyną receptą na kryzys jest podnoszenie podatków.
Jestem absolutnie przeciwko rozdawnictwu wszelakiemu, ale to mi się źle kojarzy. Mam wrażenie, że to trochę tak, jakby stary/nowy dyrektor fabryki po miesięcznym namyśle po ponownym wyborze przez radę nadzorczą stwierdził:
idzie kryzys, mamy większe koszty to musimy podnieść ceny bo to jedyne wyjście, a klienci zrozumieją naszą trudną sytuację. Nie przeczę, klienci może i zrozumieją, ale czy kupią droższy towar to zupełnie inne zagadnienie.
Miesiąc myśleć i wymyśleć, że będzie się podnosić podatki i ograniczać przywileje, to naprawdę trzeba być lotnym jak kulawa kuropatwa. Czy nasz propagator miłości nie mógł wpaść na pomysł, żeby zaproponować coś, co spowoduje, że będzie łatwiej znaleźć pracę, łatwiej prowadzić biznes.... Nie mógł, bo to wymaga innego podejścia, innego myślenia. Myślenie propaństwowe, odrzucenie interesów partyjnych na szczytach władzy jest niemożliwe.
Dawno temu, na murze jakiejś fabryki przeczytałem tekst:
WIĘCEJ ZAROBIMY, WIĘCEJ PODZIELIMY.
Komuna zakładała przynajmniej, że więcej będzie do podziału, a liberalny (he he) rząd mówi, że musi więcej zabrać.
Wmawianie mi, że wszystko co robi nasza “klasa rządząca” jest dla mojego dobra, upokarza mnie strasznie, bo to jest równoznaczne z tym, że oni mnie uważają za kretyna.

niedziela, 20 listopada 2011

Sukces finansowy.






Odnieśliśmy sukces finansowy (chciałem napisać, że poważny, ale to byłoby jednak nadużycie). Czwartkowe spotkanie było świętem Francji na Smolnej, bo Nadine Nassar zaśpiewała i Andrzej Grzybowski na akordeonie zagrał piosenki francuskie, a piliśmy dzięki Marcinowi Beaujolais nouveau,  tak jak cały świat. Francuzi, obecni na spotkaniu, nie obrazili się na uwagi na temat jakości wina (w sumie nie było złe), było dużo śmiechu, wzruszeń artystycznych. I widzowie zebrali do wazonu datki dla artystów i nie było mało i nie było wstydu. Bo artyści przyszli z wiedzą, że występują za darmo i nagle wazon z przyzwoitą kasą. Wszyscy szczęśliwi i chciałbym, aby to stało się tradycją Smolnej i Kwartału i Warszawy itd.... A dzisiejsze zdjęcia, to takie migawki, które lubię, a reszta na stronach Kwartału i Smolnej.

środa, 16 listopada 2011

Grażyna Auguścik i Paulinho Garcia w Teatrze Druga Strefa

W poniedziałek koncert Grażyny w miejscu, gdzie były jakieś magazyny meblowe, albo coś innego, zgoła nieartystycznego (ulica Magazynowa krzyżująca się z Garażową). Miejsce okazało się zacne i było bardzo miło. Urszula Dudziak wprowadziła, a później Grażyna i Paulinho Garcia i miękko, ciepło, cudownie śpiewali i grali. I okazało się, że to ja byłem źródłem stresu, chociaż siedziałem cicho, jak ta mysz pod miotłą, ale i stres gdzieś wyparował w dźwiękach brazylijskich. I kuluary jak zwykle okazały się ważne, bo nowi/starzy znajomi i wszystkim zależy i jest fajnie... A reszta zdjęć na mojej picasie.

wtorek, 15 listopada 2011

Sztuki wszelakie na u-rodzinach IFR-u










Zespoły ludowe, pianistka, ognie sztuczne - oj działo się, że hej... I jeszcze śpiewaliśmy pieśni patriotyczne, fajnie było. I zdjęć sporo... U siebie wieszam takie różności, a pianistka miała utrudnione warunki :)

piątek, 11 listopada 2011

Nadzieja, czy wariactwo?

Świat zwariował, jedni nie mogą przeżyć za to co zarabiają, inni dostają co miesiąc tyle, ile wioska w Indiach wydaje przez rok. I teraz czytam w Fotopolis, że ktoś kupił zdjęcie za 4,3 mln dolarów. To nie jest powód do myślenia, że fotografia jest liczącą się sztuką (to jest oczywiste), tylko to, że świat stracił kontakt ze zdrowym rozsądkiem.
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=13832&najdrozsza-fotografia-swiata

czwartek, 10 listopada 2011

200 lat

Pokonując ocean i parę gór po drodze zagraliśmy i zaśpiewaliśmy 200 lat Panu Zachariasiewiczowi, który za pół roku ma przyjechać do Polski, bo ma kilka spraw do załatwienia.  On ma 100 lat i nie imają się go żadne standardy. Reszta zdjęć na naszym smolnym fejsie za chwilę:

http://www.facebook.com/smolna

piątek, 4 listopada 2011

Koncert na dwie zapałki i ramię.




Strasznie długo Oli z nami nie było i wreszcie przyjechała i zagrała i było aż gęsto od muzyki Pawła Mykietyna. Dziś od rana oglądam kawałki Essential Killing i dopiero teraz widzę/słyszę jakie emocje niesie ta muzyka. A Ola w Norwegii nauczyła się używać zapałek do gry na fortepianie i to na pewno jest duża korzyść z tego wyjazdu.