sobota, 20 kwietnia 2013

Było tak...

Mój 10-letni przewodnik wypożyczony z biblioteki powiedział, że na fado się chodzi o 11 w nocy albo później i ja tak zrobiłem i prawie mi się nie udało posłuchać. Wszędzie muzyka z różnych ustrojstw elektronicznych i tylko w jednym miejscu, które miało się zaraz zamknąć i w którym siedziały tylko cztery dziewczyny na kolacji mieli jeszcze grać. I zagrali i to jak. Było cudownie. Zaśpiewał kilka kawałków facet, a dwóch grało na gitarach, później kobieta i później jeszcze jeden facet. Dziewczyny już dawno poszły i zostałem tylko ja i się okazało, że oni już też chcą do domu, ale śpiewają i grają bo jest słuchacz, czyli ja i najlepiej żebym też już sobie poszedł. I jutro też tam lecę, bo zaczynają o 9 i podobno jutro to cała Lizbona gra na żywo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz