Plan był taki: pojechać do wioski rybackiej Cascais (cytat z przewodnika) i przejść piaszczystym brzegiem oceanu do latarni morskiej, czyli niedzielne leniuchowanie. Wioska to to może kiedyś była, a teraz to jest miasto z wszystkim co potrzeba nowoczesnemu turyście - hotele, sklepy itd... Na placu koło plaży impreza ze sceną, girlsy tańczą, ktoś śpiewa i to nie jest fado, tłum się kołysze, telewizja filmuje. Nastrój jednak miałem niedzielny, przewodnik ma 11 lat, więc tylko troszkę się zasmuciłem, ale poszedłem szukać mojej nadoceanicznej drogi do latarni morskiej. Byłem kiedyś w Łebie i tam sobie chodziłem po piaseczku nad morzem i tu też tak chciałem, zwłaszcza że podobno u nas już tak się nie da bo nastała moda na betonowanie brzegu Bałtyku. Ja tą modę na betony bardzo popieram, bo to są pieniądze dla państwa z podatków i robota dla ludzi rzucanie takich betonów na brzeg i jeszcze jak się klimat ociepli i woda w Bałtyku się podniesie, to będziemy mieli gotowe wyspy, których żadna moc wraża nam nie odbierze. W Cascais to pewnie by chcieli mieć tak jak u nas przed betonowaniem, bo droga do latarni to tylko asfaltówka, a do Atlantyku dojść można w jednym miejscu w mieście. I tak sobie łaziłem bezmyślnie patrząc na piękny ocean, bo jak zaczynałem myśleć to mi się te betonowe falochrony przypominały i.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz