Siostra Wizytka się ze mnie trochę nabija, bo ogromnie mi się spodobała koncepcja mojego gadania z ambony. Oczywiście chciałbym przemawiać do słuchaczy z tej pięknej łodzi, która jest w kościele, ale to niemożliwe (ksiądz Seniuk podobno nie pozwala). Jarek zachorował i na mnie spadło prowadzenie koncertu i organizacja wszystkiego (całe szczęście, smolni koledzy wsparli). Lubię gadać, ale z ambony to jest inna jakość - lud słucha :). Fajne było to, że stroną muzyczną zajął się Andrzej Krusiewicz - facet zna się na rzeczy. Mnie trochę za bardzo niesie entuzjazm i zapominam czasami o ważnych sprawach, a później nie ma jak tego przekazać. Wymyśliłem sobie na koniec ogłoszenia kwartalne, bo przecież w pruszkowskim kościele na koniec mszy proboszcz zawsze wygłaszał ogłoszenia parafialne, a my mamy kwartał muzyczny, więc kwartalne. O muzyce nie ma co specjalnie gadać, było pięknie. Organy i fortepian, Rachoń i Wakarecy...
Po takim uniesieniu, ciężko iść spać od razu i dlatego nieliczne grono spotkało się na Smolnej. Jarek przegrał zakład i wypiliśmy szampana, który był "trofiejną" zdobyczą Joasi. Założyli się o to, czy NIFC pożyczy nam fortepian na którym pianiści mieli grać w kościele. Beznadziejnie entuzjastyczna wiara Jarka w to, że świat urzędniczy się zmienia, przegrała z Joanny znajomością urzędniczego życia. Całe szczęście, że są też urzędnicy, którzy wierzą w to, że można inaczej.
Jedliśmy chleb z serem i kiełbasą, piliśmy wino i była muzyka, bo jakżeby inaczej. Przyplątał się Bill z Ameryki, który okazał się być organistą, grał też Piotr, a później Paweł i Paweł z Joanną na cztery ręce. Nie spodziewałem się, że Liszt, takie rzeczy komponowal, jazda bez trzymanki.
Dzisiaj drugi ważny dzień. Grają artyści niewidomi.
Reszta zdjęć u mnie na picasie i na blogu:
http://www.chopin-u-wizytek.pl/Chopin_U_Wizytek/Blog_Dzien_po_dniu/Entries/2011/2/22_Entry_1.html