niedziela, 5 maja 2013

A chłopi w karty grają.


- Czy jest tu coś jeszcze oprócz kościoła? - pytam hotelowego recepcjonisty w Alcobaça.
- Nie ma nic.
Wychodzę na zewnątrz i nad miastem góra, a na jej szczycie ruiny zamku. Poleciałem, obejrzałem i donoszę, że ruiny są i mają pewnie z 1000 lat, ale są marne i wyglądają dobrze tylko dla takich wariatów jak ja. Kocham te zamki, ktore są na prawie każdej porządnej górze w Portugalii. Surowa przydatność, bezozdobnikowa forma, czyste piękno. Podobnie mam przed romanską katedrą w Coimbrze, czy w monumetalnym monastyrze w Alcobaça. Styl manueliński jest oczywiście piękny, ale nie wywołuje u mnie tylu wzruszeń, chociaż nieukończona kaplica w Batalsze jest bardzo piękna i tak samo grobowce tutejszych Romea i Julii, czyli króla Pedro i w jego ukochanej Ines w Alcobaça. Jednym słowem co piękne, to piękne i już. I jeszcze akwedukty o których myślałem, że tylko w czasach imperium rzymskiego powstawały (braki w historycznym wykształceniu). W Pegoes wzniesiono takowe w XVII wieku i ganiałem po nich i wokół i mało się na autobus nie spóźniłem.
I obok tych wszystkich cudowności chłopi w w knajpie w karty grają i wrzeszczą tak, że się zupy w spokoju nie da zjeść.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz