niedziela, 18 września 2011

Nieświadomość czasami jest lepsza

Gdybym wczoraj rano wiedział, że przejedziemy ponad 70 km, a dokladnie 72, to bym chyba zrezygnował, a tak w nieświadomości wielkiej się udało. Pan Kotyś, pokazując Kolonowskie pewnie z 10 dołożył i tak się naskładało.
Rajmund Ziaja, ojciec Beaty, dziadek Reni i Łukasza z Gąsiorowskiego

Jan Harmanowicz z Piotrówki


Paweł Kołodziej z Baruta

Mariola, Norbert i bratanek Kubuś z Żędowic

Huta Zawadzkie

Przecież jesteśmy młode chłopaki.

Dziewczyna na moście w Kolonowskiem, portret potrójny



Sąsiadka z Dobrodzienia
Wczorajszy dzień to Śląski Katyń. Rujnują mnie takie przeżycia i jeszcze opowieść o człowieku, którego zaszczuto, bo walczył o to miejsce. To frazes, że ludzie ludziom, ale musimy tam chodzić i mówić i płakać i mieć nadzieję, że się nie powtórzy. I spotkałem w Barucie Pana Pawła Kołodzieja, który miał wtedy kilka lat i powinienem do niego wrócić, żeby o tym pogadać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz