czwartek, 15 września 2011

Pierwsza krew.

Dorota Malik z Dobrej.


Sabina Kaczmarek z Gogolina.



Magdalena Tokarska z Jasionej


Do ekipy dołączył wczoraj (a to 6ty dzień naszej rowerowej peregrynacji) Tomasz Jastrun i w Krapkowicach, zjeżdżając z góry i gadając z Radkiem Sikorskim, wywalił się. Krew się trochę lała, ale bez przesady i już bez przeszkód dotarliśmy do Góry Św. Anny. "Bez przeszkód" to trochę nieprawda, bo na naszej drodze wyrastają pomazane, dwujęzyczne tablice z nazwami miast, które czyścimy z graffitti i w rezultacie na postój wjechaliśmy już w nocy. Wczorajsza trasa to 55 km. z górską premią w finale, było ciężko, ale dojechaliśmy. Dzisiaj jeszcze trochę boli, ale już się nie da jechać pod górę, przynajmniej na początku :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz